Choć Boże Narodzenie już za nami, mam nadzieję, że wasze nastroje są nadal świąteczne. Bo u mnie jak najbardziej i w sercu i w domku cały czas odświętnie :) Zanim pryśnie ten czar chciałabym bardzo uraczyć Was jeszcze świątecznymi obrazkami.
Tak jak pisałam przy okazji zawieszki - serducha, w poprzednim roku nie zdążyłam z dekoracjami, miałam listę i plan, ale nic z niej nie wykreśliłam. Na szczęście teraz było inaczej - oprócz wieńca i choinki - co oczywiście nie jest żadnym wyczynem, zrobiłam zawieszkę serce oraz zawiesiłam świąteczną zazdrostkę w kuchni. Przekornie piszę, że tylko zawiesiłam ponieważ bohaterka dzisiejszego posta została zrobiona prawie rok temu. Pracę nad nią rozpoczęłam 2 tygodnie przed Bożym Narodzeniem 2011, a skończyłam pod koniec marca, a okres Świąt Wielkiej Nocy raczej nie jest dobrym czasem na pokazywanie bożonarodzeniowych dekoracji :) więc zazdrostka przeleżała kilka miesięcy w szafie i miała zostać powieszona na początku grudnia, a Wy oczywiście miałyście być świadkami tego wydarzenia. Jak łatwo zauważyć tak się nie stało. Na początku listopada, naiwnie myśląc, że jak zacznę po 6 grudnia ozdabiać dom ze wszystkim zdążę, zajęłam się całkowicie innymi rzeczami a mianowicie zabawą w przemalowywanie różnych rzeczy - tak mnie to wściągnęło, że o mały włos i w tym roku bym poległa. Na szczęście wszystko się udało i w końcu tuż przed świętami zazdrostka zawisła na swoim miejscu. Specjalnie by pięknie się prezentowała pomalowałam szyny na czerwono. Sprayem potraktowałam również latarenkę, którą widzicie na parapecie i która posłużyła mi do innej dekoracji, ale o tym jeżeli tylko mi się uda w następnym poście.
MATERIAŁY:
KORDONEK: PUPPETS PIROSKA 280m/50g
100% bawełna, kolor 24000
SZYDEŁKO: 1,50; 1,75mm
WZÓR: http://szydelkomania.blogspot.com/
Zużyłam 1,5 motka więc do mojego licznika przebiegu włóczki (na Różowym Kłębuszku) dopisuję 420 m.
Przy okazji możecie popatrzeć na dużą część mojej małej kuchni :)
Ale wracając do zazdrostki, w sumie powinnam już skończyć o niej pisać, ale na tym się nie kończy ta opowieść. Przeglądając moje ulubione blogi trafiłam na post u Lacrimy, który przewrócił życie mojej zazdrostki do góry nogami :) Dziękuję Marzenko za inspirację :) I ostatecznie moja zazdrostka po liftingu wygląda tak.
Uszyłam wąskie na 20 cm zasłonki do których doszyłam zazdrostki, a w miejscu tunelu na patyk w zazdrostce wciągnęłam taśmę w kolorze tkaniny, by tunel nie straszył pustymi dziurami.
Z efektu jestem bardzo zadowolona.
Ale u Ciebie pieknie a i sasiedzi maja cudowne widoki :) Zazdrostka bardzo mi sie podoba..... gratuluje
OdpowiedzUsuńA jeszcze jedno - masz gdzies do sciagniecia licznik nici czy tylko tak sobie dodajesz?
OdpowiedzUsuńśliczna zazdrostka... u mnie zobaczysz podobny wzorek ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
W obu wersjach zazdrostka prezentuje się bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda druga wersja :), bardziej widać piękno serduszek:)
OdpowiedzUsuńpiękna jest Twoja kuchnia :)
OdpowiedzUsuńŚliczna serduszkowa zazdroska. Bardzo, bardzo ładnie wygląda w Twojej kuchni. Pozdrawiam serdecznie. Życzę szczęścia i zdrowia w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńWspaniała praca. Ostateczna wersja jest idealna :-)
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje zazdrostki , do pozazdroszczenia :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku !
Zazdrostka cudna, ale czy ja dobrze widzę? Okap masz nad oknem? Jak się sprawuje taka opcja kuchenki i okapu w towarzystwie okna? Ja jestem przed remontem kuchni i co widzę jakąś kuchnię to koduję widoki :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)
OdpowiedzUsuńPiękna zazdrostka! Chcę taką u siebie!!!
OdpowiedzUsuń